"Nic tak serca nie studzi, jak poznawanie ludzi" Jan Izydor Sztaudynger.
Nie ukrywam, że tęsknię. Zostawiłam w Polsce koleżanki, z którymi znam się od wielu lat i które są dla mnie inspiracją. Zostawiłam w Polsce rodzinę, rodzeństwo i cudne małe dzieciaczki, które dopiero się porodziły... Jestem tu już prawie dwa miesiące, staram się dbać o to, żeby nasze relacje były takie jak kiedyś, piszę, dzwonię co jakiś czas, daję znać, że pamiętam i że tęsknię. Ale taki daleki wyjazd nie ułatwia relacji z ludżmi. Pomimo tego, iż wiem, że tam gdzieś po drugiej stronie oceanu są ludzie, którzy mnie kochają, to odległość robi swoje. Nie zadzwonię przecież do koleżanki, że upolowałam na promocji bluzkę, dokładnie taką o jakiej zawsze marzyłyśmy obie, bo przecież ona już śpi, u niej minęła północ. Nie zadzwonię do mamy i nie pochwalę się, że udała mi się wreszcie szarlotka i że tym razem nie przypiekłam za mocno jabłek... przecież mama już zasnęła...
A wczoraj wieczorem, kiedy przeszłam do kolejnego etapu rozmowy kwalifikacyjnej i chciałam pochwalić się tym, którzy wiedziałam, że będą cieszyć się razem ze mną ... nie mogłam.
Szukam więc nowych znajomych, tu, blisko mnie, z którymi będę mogła podzielić się tym, co przeżywam w danej chwili z nadzieją, że mnie pokochają i zaakceptują...
Nie ukrywam, że tęsknię. Zostawiłam w Polsce koleżanki, z którymi znam się od wielu lat i które są dla mnie inspiracją. Zostawiłam w Polsce rodzinę, rodzeństwo i cudne małe dzieciaczki, które dopiero się porodziły... Jestem tu już prawie dwa miesiące, staram się dbać o to, żeby nasze relacje były takie jak kiedyś, piszę, dzwonię co jakiś czas, daję znać, że pamiętam i że tęsknię. Ale taki daleki wyjazd nie ułatwia relacji z ludżmi. Pomimo tego, iż wiem, że tam gdzieś po drugiej stronie oceanu są ludzie, którzy mnie kochają, to odległość robi swoje. Nie zadzwonię przecież do koleżanki, że upolowałam na promocji bluzkę, dokładnie taką o jakiej zawsze marzyłyśmy obie, bo przecież ona już śpi, u niej minęła północ. Nie zadzwonię do mamy i nie pochwalę się, że udała mi się wreszcie szarlotka i że tym razem nie przypiekłam za mocno jabłek... przecież mama już zasnęła...
A wczoraj wieczorem, kiedy przeszłam do kolejnego etapu rozmowy kwalifikacyjnej i chciałam pochwalić się tym, którzy wiedziałam, że będą cieszyć się razem ze mną ... nie mogłam.
Szukam więc nowych znajomych, tu, blisko mnie, z którymi będę mogła podzielić się tym, co przeżywam w danej chwili z nadzieją, że mnie pokochają i zaakceptują...